czwartek, 28 czerwca 2012

Taka se wena + dodatkowy na zapas, bo wyjeżdżam ;C

Hej,
historyjka, bo wena:

Czekałam chyba całą noc, aż w końcu, nad ranem dostałam SMS'a od Harrego:
,,My kładziemy się już spać, ale Tobie po prostu dzień dobry, nieprawdaż? :) A co do tego balu - menadżer powiedział, że możemy na bal wrócić ;** Miłego dnia, kotku!"
Od razu odpisałam:
,,Dobranoc, kochanie ;** Śpij słodko, a mój dzień dzięki wiadomości od Ciebie będzie na pewno udany :)"
Byłam tak szczęśliwa, że mogłabym skakać ze szczęścia. Pobiegłam do Ellie. Była w domu, jeszcze w piżamie. No tak, przecież przybiegłam do niej o szóstej, więc się nie dziwię.
- Hej El! - krzyknęłam od progu. - Zabieram Cię na wielką kawę i wszystko Ci opowiem. - pociągnęłam chyba jeszcze zaspaną i zdezorientowaną Eleonore za rękę na górę, żeby się przebrała. Gdy odzyskała świadomość natychmiast zareagowała.
- Hejejejejej, zwolnij! Przecież dopiero szósta rano! A poza tym - co takiego się stało?
- Harry do mnie napisał dzisiaj i... Wracają do Ameryki na ten bal, na który miałyśmy z nimi iść! - skakałam z podniecenia i piszczałam z radości.
Oczy El nagle zabłyszczały nieziemsko. Już wiem, czemu Lou był (a tak naprawdę jest, bo się pogodzili i do siebie wrócili) z nią. Nawet o szóstej rano jest nieziemsko śliczna. Spojrzała się na mnie i powoli zaczęła się uśmiechać. Po chwili skakałyśmy i piszczałyśmy już we dwójkę.
- Ej, a Perrie wie? - Ellie zapytała, gdy tylko opanowałyśmy się choć trochę.
Zrobiłam minę typu ,,źle zrobiłaś, że spytałaś", ale ona chyba jej nie zrozumiała. Postanowiłam powiedzieć jej wszystko prosto z mostu.
- Nie, ona nie wie. I od Ciebie nie ma się tego dowiedzieć, dobrze? Bo wiesz, zadzwoń dziś wieczorem do Lou, poproś Zayna do telefonu i powiedz, że kazałam Ci spytać się jego, o co chodzi z Perrie.
- Ahaa... - El chyba zrozumiała, że dalsza rozmowa na jej temat sprawi, że wybuchnę i ona będzie musiała zbierać mnie ze ścian. - Okeeej, czy tylko ja nie jestem w temacie?
- Nie no, spoko, ja się dowiedziałam, że wyjeżdżają do Europy przedwczoraj wieczorem...
- Aaa... Czyli nie jestem jedyna... Lou też powiedział mi dopiero wczoraj... Ej, a co zamierzasz założyć na bal?
- Dostałam sukienkę od... - urwałam, bo wiedziałam, że jak powiem, że od Lou to zniszczę nie tylko naszą przyjaźń, ale także ich związek. - ...od Harrego. A ty?
- Ehh... Ja jeszcze nic nie mam... 
- To na zakupy!
- Poczekaj, zrobię nam kawę u mnie, bo kawiarnie i centra handlowe są jeszcze zamknięte. - Ellie uśmiechnęła się radośnie. - Usiądź w salonie. Zaraz przyjdę.
- Niee, to ja zaraz przyjdę. Zapomniałam czegoś z domu.
Wyszłam i pobiegłam do mnie. Telefon! To właśnie jego nie wzięłam. Rzuciłam się do pokoju, trącając donicę w kwiatem i całkowicie ją tłukąc. Nie obchodziło mnie to jednak w ogóle, pędziłam tylko po telefon. Gdy tylko dostałam go w swoje ręce, zaczęłam czytać SMS'y od Hazzy. W ciągu 10 minut przysłał ich aż 34! Każdy sprowadzał się do jednego - on naprawdę mnie kocha. Przytuliłam telefon (co było bardzo dziwne O_o) i rozpłakałam się jak dziecko. Usiadłam na łóżku i wyłam. Dosłownie, wyłam. Po jakimś czasie do mojego pokoju zapukała El.
- Hej, wszystko w porządku?
- Tak, jeśli za Tobą stoi Harry i przyszedł mnie odwiedzić.
Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu to, o co prosiłam, właśnie się stało - za Ellie stał Harry z jedną, nienaturalnie czerwoną różą.
- Wróciłem. Nie mogłem Cię opuścić. - usiadł koło mnie na łóżku, objął mnie ramieniem i delikatnie pocałował
Moja łzy nie przestawały cieknąć.
- Chłopacy potrzebują Cię na koncertach! Przecież ich nie zostawisz!
- Dlatego Ty pojedziesz ze mną.
Zamurowało mnie. Moje oczy wbite były w podłogę, ale mogłam kątem oka zauważyć, że El się uśmiecha. Zauważyłam też, że chwilę później Ellie obróciła się i pocałowała kogoś. Spojrzałam na postać. Louis. Uśmiechnęłam się do niego przez łzy i powiedziałam do Harrego:
- Żadnych długich imprez, na których tak dużo pijecie?
- Zero.
- Żadnych potajemnych romansów?
- Nigdy.
- Żadnych... kurde, skończyły mi się pytania. No dobra, pojadę, ale pod warunkiem, że Ellie pojedzie z nami.
Lou odezwał się niezwłocznie.
- Oczywiście, właśnie po nią tu przyleciałem.
Wzięłam różę od Harrego, spojrzałam mu w oczy i pocałowałam. To był najlepszy pocałunek w moim życiu. Po rozłące na niecałe 2 dni jego usta smakowały jeszcze lepiej, jeszcze milej, jeszcze bardziej Nim.
- Widzisz, niepotrzebnie wziąłeś moją poduszkę. - uśmiechnęłam się do niego. 

2 część bd dłuższa, bo na zapas. Jadę w poniedziałek na obóz... ;D Dziś jeszcze chyba jeden dodam, ale nie obiecuję. Ten dłuuuuuuuuuugaśny będzie w niedzielę albo sobotę :D A jak się wyrobię, to jutro też bd.

Jeśli po powrocie z obozu zobaczę pod ostatnią historią min. 10 komentarzy, to dodam kolejną dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugaśną ;D
Torii ♥

4 komentarze:

  1. Pamiętaj ja zawsze będę komentowała a od mnie będzie gdzieś za godzine bo mamy jeszcze nie ma, a ja na szybko piszę komcia!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahhh..Kocham takie romantyczne historie! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. JA CHCE WIECEJ!

    OdpowiedzUsuń

3 komentarze = następna historia (kontynuacja). Tylko bez reklamy!