sobota, 23 czerwca 2012

Miałam wenę ;D

Hej,
kolejna story ;D


Faktycznie, to była Perrie z Zaynem.
- Słyszałem, że... - Lou pochylił się nade mną - w domu Perrie znaleziono... z 2 dawki narkotyków. A przed pojawieniem się Zayna nie było u niej tych prochów.
Myślałam, że zaraz zemdleję. Mój ukochany braciszek hasał sobie z upchaną maryśką czy heroiną w kieszeni?! Zrobiłam się blada jak trup.
- To nie możliwe... Nie. A kiedy to było?
- Jakiś tydzień temu.
- Ha! - krzyknęłam triumfalnie. - Byliśmy wtedy z mamą na obiedzie u babci Pat.
- Nie wiem, ja tam nigdy nie wierzyłem mediom. Chodź, wybierzemy dla Ciebie sukienkę.
Polecieliśmy do sklepu tak, żeby ,,Zerrie" nas nie zobaczyło, po czym wskoczyliśmy w sukienki. Przymierzyłam chyba milion, zanim Lou powiedział:
- WOW. Idziemy do kasy.
Sukienka nie była jakaś idealna czy co, ale bardzo mi się spodobała. Była czerwona, z czarną kokardą na środku i pięknym, ozdobnym dołem. Wyglądała mniej więcej tak:

Louis zapłacił za mnie, a gdy tylko spytałam, dlaczego, odpowiedział mi we włosy:
- Bo jestem Ci to winien w zamian za to, że masz zamiar wytrzymać z naszą piątką.
Parsknęłam śmiechem, bo wiedziałam, że on też się właśnie uśmiechnął. Szliśmy Londyńskimi przecznicami, drogą na około. Przeszliśmy chyba 14 dodatkowych przecznic! Nie robiło to jednak na mnie wrażenia, bo tak miło nam się rozmawiało, że mogłabym przejść ich chyba nawet tysiąc. Rozmawialiśmy przede wszystkim o ich ostatnim koncercie, na którym, jak się właśnie dowiedziałam, jedna psychofanka rzuciła się na Zayna wrzeszcząc ,,Merry Me! Merry Me!" i dając mu 2 obrączki. Słyszałam też, że dostali kiedyś podpaski z zapisanymi numerami fanek! Nie dało się nie parsknąć śmiechem. Droga wydawała się strasznie krótka, bo po niedługim (dla nas niedługim, bo pewnie trwało to z 2 godziny) czasie dotarliśmy do Apartamentu Lou i Hazzy.
- Hej! Hazza właśnie wyszedł. Stary, co ty ją na zakupy zabrałeś?! - Zayn od razu zawołał, widząc moją torbę z Top Shopu. - Hej mała. Mama się pyta, gdzie jesteś. Źle się czuje i prosiła, żebyś poszła jej po leki na ból głowy.
- Ej, a ty nie... - urwałam. - Aaaa, no tak, zapomniałam. Ty pewnie byś kupił jej środki na przeczyszczenie z Twojego roztrzepania.
- Ahahahah. - zaśmiał się ironicznie. - Pokaż, co dostałaś w sklepie i mykaj do apteki.
Pokazałam mu sukienkę, po czym dodałam szybkie:
- Zaczekaj.
Poszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Ubrałam moją kieckę, bo wiem, że była śliczna i wtedy pokazałam się Zaynowi.
- Aaaaa, teraz rozumiem, dlaczego ją zaprosiłeś - uśmiechnął się. - Wyglądasz cudownie, Vic.
- Taaa, to tylko sukienka, ona nie czyni mnie pięknej. Nadal jestem tą samą, brzydką Victorią.
Louis i Zayn spojrzeli na siebie i parsknęli śmiechem.
- Ty... Brzydka?!
Kolejna porcja śmiechu i parsknięć.
- Noo, ja i brzydka to to samo.
- Tssaaa... - Zayn powiedział ironicznie, po czym przytulił mnie i wyszeptał. - Żaden z nas tak nie uważa.
Nie powiem, no, zrobiło mi się miło, ale szybko wróciłam do realnej rzeczywistości i (oczywiście gdybym tego nie zrobiła Zayn obraziłby się na mnie śmiertelnie) zapytałam, co on zamierza założyć.
- Hmm... Nie myślałem nad tym jeszcze, może wybierzesz się dziś ze mną i Perrie na zakupy?
Chciałam przytaknąć, ale powiedział ,,z Perrie". Po tej całej historii nadal jej nie ufam.
- Bez Perrie. - powiedziałam stanowczo.
- A co ona takiego Ci zrobiła?!
- Ty chyba jednak wiesz, co. - wyszłam i trzasnęłam drzwiami.
Wróciłam na moment.
- Zapomniałam komórki. - zabrałam ją i spojrzałam z uśmiechem na Louisa.

Torii ♥

3 komentarze:

3 komentarze = następna historia (kontynuacja). Tylko bez reklamy!