poniedziałek, 10 września 2012

Story #12

Hej,
kolejna część. Będzie 20 rozdziałów a potem będzie nowa historia :)

Przebrałam się w to i poczłapałam do chłopaków, którzy siedzieli na kanapie i oglądali jakiś dziwny teleturniej po francusku.Wyruszyłam do sklepu, bo Niall zaczął narzekać, że ,,po raz kolejny w tym domu nie ma nic do jedzenia" mimo pełnej lodówki. Hazz od razu zgłosił się na ochotnika, żeby pójść ze mną. W momencie, gdy wychodziliśmy usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach. Przyspieszyłam kroku, pociągnęłam Harolda za rękę i trzasnęłam drzwiami. Kiedy już wyszliśmy poza pole widzenia z okna zwolniłam i czekałam na masę pytań od loczka, bo wiedziałam, że nadejdą.
- Co się stało? Nawet nie dałaś mi się przy... Aaa... Przepraszam kochanie - przytulił mnie słodko.
- Nic nie szkodzi. Po prostu nie mam zamiaru dzisiaj widzieć pana Marchewki i jego pasków. I to ja przepraszam. Powinnam sama wyjść, przecież mogłeś jeszcze chcieć coś wziąć.
- Nie, akurat nic nie chciałem wziąć. Tylko, że wiesz... LouLou jest bardzo... no wiesz... trudno Ci będzie go unikać cały dzień, może nawet i noc też.
- Pomożesz mi? Naprawdę nie chcę mieć z nim nic wspólnego, przynajmniej dzisiaj.
- Dla Ciebie wszystko - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. - A jak już będziemy w sklepie, to kupimy owsiankę w proszku i będziemy ją jedli na sucho.
- Co?!
- No mówię, że kupimy...
- Słyszałam, wariacie - uśmiechnęłam się i szturchnęłam go łokciem. - Ale co ma na celu jedzenie jej na sucho?!
- Dwa słowa, Vic. ODPAŁY TIME!
Po takich słowach trudno było nie wybuchnąć śmiechem, więc pozwoliłam sobie na delikatne parsknięcie, które przerodziło się w głęboki śmiech. Ludzie patrzyli nam nie jak na wariatkę, bo śmiałam się tak chyba przez 15 minut. Pierwszą minutę z ,,odpały tajmu" a resztę sama nie wiem z czego. Dlatego sama też uważałam się za idiotkę, bo kto normalny śmieje się 15 minut praktycznie z niczego? Chyba nikt :)
Doszliśmy z Harrym do sklepu, kupiliśmy Horanowi 5 bułek, 20 parówek, 3 paczki pop cornu, 6 paczek chipsów i 4 pepsi. Chyba mu wystarczy, co? :D Oczywiście, kupiliśmy też 15 paczek owsianki w proszku... Oj, będą odpały jak nic! A przynajmniej tak myśleliśmy :)
Miałam naprawdę lepszy humor po zakupach z lokersem, on to potrafi człowieka rozweselić. Przyszliśmy do domu a tam... Lou śpi na brzuchu na Niallerze, a ten zaś z głową na tyłku Liama i nogami na plecach Zayna słodko chrapie. Zayn na podłodze na brzuszku, a Daddy... Nie wiedziałam, że potrafi się tak wyginać! Już chcieliśmy ich obudzić, ale na stole zauważyliśmy karteczkę.

,,Poobiednia drzemka. Nie budzić mimo naszych dziwnych pozycji :)"

Postanowiliśmy pójść do mnie do pokoju i obejrzeć jakiś film na laptopie, ale wchodząc po schodach Hazz wszedł na porozsypywane klocki lego i spadł ze schodów. Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem, czym obudziłam chłopaków.
- C-c-co? Które z nich weszło w pułapkę? - zaspany Niall jest jeszcze słodszy niż zwykle.
Między napadami śmiechu zdążyłam wykrztusić:
- Hahahahahahahahahaaaaaarryhahahahahahahahahahahahahahhah! O wy niedobrzy! Pułapki na nas zastawiać? I to jeszcze w postaci klocków lego?! Powinniście się wstydzić! - dodałam z udawaną powagą gdy już trochę się uspokoiłam.
- Pseplasamy pse paniom... - powiedział Lou udając dziecko.
Już miałam coś powiedzieć, ale w moim sercu zapaliła się czerwona lampka.
- Hola, hola! To on zranił Cię na oczach całego świata! Nie odzywaj się do niego!
Kocham Cię serce, za to, że mi o tym przypomniałeś.
Odwróciłam się na pięcie, podniosłam Harolda jedną ręką i poszłam na górę, zamykając za sobą drzwi. Po chwili ktoś zapukał i nim zdążyłam coś powiedzieć do mojego pokoju wszedł Nialler.
- Hej, Vic, kochana, coś się stało?
- No bo... bo ja już sama nie wiem... Chodź, wyjdziemy na balkon i pogadamy.
Wyszliśmy, usiedliśmy na krzesłach, a ja wzięłam gitarę i zaczęłam ją stroić.
- No to jak? Dowiem się?
- Dobra, nie będę się cackać. Przeczytałam wasz wywiad, okej? Przeczytałam każde słowo, o tym, jaka to ja jestem dziecinna, jaka nadopiekuńcza. Wszystko przeczytałam, wszystko! Rozumiesz już? - nerwowo wróciłam do strojenia instrumentu.
Niall przez chwilę analizował moje słowa, a potem zaczął się śmiać.
- No co? Co w tym takiego śmiesznego?! Powiedz, pośmieję się z Tobą!

Przepraszam, że w takim momencie :)
Torii <3

2 komentarze:

3 komentarze = następna historia (kontynuacja). Tylko bez reklamy!