środa, 22 sierpnia 2012

Wróciłaaaaam :D

Hej,
opowiadanie na powrót :)

Rano wstałam chyba o 6, więc leżałam tylko i słuchałam, kto wstaje. Niestety, czekałam chyba 4 godziny, więc sama wstałam i zeszłam do kuchni zrobić chłopcom śniadanie. Mama poszła do sklepu, zostawiła mi liścik. Ciekawe, jak to jest, że jej nie słyszałam? Nie udało mi się bezgłośnie przygotować jajecznicy dla chłopaków, bo po pięciu minutach Harry zszedł na palcach na dół, zakradł się do mnie i przytulił od tyłu. Odepchnęłam jego ręce. Był strasznie zdezorientowany.
- Hej, Vic, coś nie tak?
- Nie, wszystko ok.
- Czemu mnie odsunęłaś?
- Nie wiem.
- Robisz jajecznicę?
- Tak.
- Mogę pomóc?
- Nie.
Postanowiłam zostać przy krótkich odpowiedziach. Hazza nie jest taki głupi, żeby nie zauważyć, że coś jest nie tak.
Po prostu odszedł i usiadł na sofie, czekając, aż wybuchnę i opowiem mu, co się stało i czemu jestem zła. Ja wróciłam do jajecznicy i ze łzami w oczach przygotowywałam śniadanie dalej.

***Harry***

Siedziałem tak w salonie i czekałem. Nie tyle na Victorię, co na mój rozum. Czekałem, aż coś wykombinuję. Zrozumiem, co mogło ją wkurzyć. Niestety, nic. Żadnego olśnienia. Żadnych wskazówek. Kątem oka zauważyłem, że Vic płacze. I jedyną rzeczą, jaka przyszła mi do głowy, to podejść do niej i mocno ją przytulić, mimo że nie będzie tego chciała. Tak też zrobiłem. Tym razem jednak mnie nie odepchnęła, tylko obróciła się do mnie i też mnie przytuliła.
- Przepraszam... - udało jej się wycedzić przez łzy.
- Nie, to ja przepraszam. Nie wiem, za co, ale przepraszam. Kocham Cię, dobrze o tym wiesz, i nie cierpię, kiedy jesteś smutna albo zła.
- A... - wciąż chlipała. - A... chcesz się dowiedzieć, co się stało?
- Tak, jeśli to nie problem.
- Chodzi o... chodzi o ten wywiad... - puściła mnie i oparła się o blat kuchenny. - Przeczytałam, co Lou powiedział o mnie...
- Szlag, wiedziałem, że się dowiesz... Mówiłem mu, żeby nie mówił nic, żeby wywołać sensację, ale on nic... To teraz nawet jeśli wiem, o co chodzi, przepraszam. Za to, że nie przyszedłem wczoraj, za to, że dzisiaj nie skumałem, o co chodzi i za to, że mam takiego durnego kumpla.

***Victoria***

- Spokojnie, kochanie, to nie Twoje wina... Wiesz co?
- Hmm?
- Kocham Cię. - delikatnie go pocałowałam i zajęłam się jajecznicą, już prawie przypaloną.
- To ja może zrobię kanapki. - Hazza uśmiechnął się szczerze.
Szturchnęłam go w ramię.
- Weź, jeszcze jej nie spaliłam. Poza tym, lepiej rozłóż talerze, bo znając głód Niallera rano to będzie tu za...
- Hej kochani!
- ...zero sekund. Cześć, Niall.
- Hej stary. Oni jeszcze śpią?
- Taaa... Wiecie, że rano jak poczuję śniadanie zawsze wstaję. - uśmiechnął się.
Zrobiłam jajecznicę do końca, zaparzyłam sobie i Harremu zieloną herbatę, chłopakom nalałam jabłkowego soku, a Louisowi, mimo że na to nie zasłużył, marchewkowego. Kiedy wszystko było już gotowe na dół zeszli Zayn z Liamem.
- Cześć mała! Jak się spało?
- Szczerze? - popatrzyłam na Harrego. - Nie pytaj.
- Okeeeej, nie wnikam.
- Hej Liam. - uśmiechnęłam się na widok Liama, w piżamce w pingwiny i z rozczochraną fryzurą.
- Przepraszam, że nie wyglądam za dobrze, ale byłem tak głodny, że nawet nie zwróciłem uwagi na moją ,,słiiiiitaśną" piżamkę...
- Nie ma problemu, ja jestem w piżamce z panda, więc spoko. - uśmiechnęłam się jeszcze bardziej.
- Taaa... A ja się czuję dziwnie, bo chyba tylko jako jedyny spałem dziś w koszulce i bokserkach... - Harry objął mnie ramieniem, bo siedział koło mnie.

Podobał się? Niedługo dodam jeszcze :)
Torii <3

EDIT: Megi, przepraszam, już poprawiłam :)

2 komentarze:

  1. mi się podobało :) Czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobał się, ale mogłaś odznaczyć później, że to już ty, bo w środku zapiska Harrego piszesz ,,pocałowałam'' ;) Taka tam uwaga ;p

    OdpowiedzUsuń

3 komentarze = następna historia (kontynuacja). Tylko bez reklamy!